czwartek, 28 lutego 2013

Wiosna ach to ty...

Kiedy rano wstałam powitał mnie nie kto inny jak słońce. Promienie tego wspaniałego budzika nie dały mi spokojnie doczekać do godziny pobudki. Wstałam rześka pomimo iż wczoraj uczyłam się do około 1:20 (normalnie chodzę spać około 22:00, ale sprawdzian z wosu mnie przerósł). Szybko się wybrałam, wyprowadzając psa, poczułam jak wspaniałe rześkie powietrze, które aż wołało, idź się przejść, chodź tam, z dala od zgiełku, od ludzi tam czekamy z na nowo rodzącym się światem - wiosna. Piękny to czas, niestety mimo iż szkoła nie zając, musiałam do niej iść. Pomińmy część szkoły. W każdym razie z powodu nieobecności kilku nauczycieli mieliśmy krótsze lekcje i w domu byłam kolo 12:00 - pierwszy raz od wieków... Byłam pierwsza w domu, a więc to ja musiałam ugotować obiad, poszłam więc do piwnicy po ziemniaki. Przemieszczając się w jej kierunku na różnych odcinkach drogi spotykałam moje kociaki wygrzewające się do słońca. Poczułam, że muszę tutaj wrócić z aparatem. Zanim to jednak zrobiłam, ostrugałam ziemniaki i postawiłam na ogniu. Zrobiwszy to nadszedł czas na zdjęcia:
Wypłosz

Axel i Douga
Perełka

Wypłosz


Ja i Wypłosz - jak zawsze wykorzystał okazję, aby na mnie wejść
Axel

Douga

Tajfun
















Wiosna jednak nie dawała za swoje i swą sprzyjającą aurą zaczęła mnie kusić do spaceru z psem. W końcu jej uległam. Efekt był zadawalający. I ja się dobrze bawiłam i Kajtek:









Nawet udało mi się wypatrzeć tak piękny oznak wiosny jak bazie:




W czasie powrotu  jednak mieliśmy mała ale bardzo stresującą dla mnie sytuację. A mianowicie. Zabierając psa na spacer nie miałam jego smyczy wzięłam więc starą, całą drogę przeliśmy bez problemu niestety, a może na szczęście Kajtuś zobaczył obcego kota, a on  na nie ,,swoje" koty reaguje bardzo źle. Rozpędził się więc jak tylko mógł, widziałam że pędzi coraz szybciej, zastawiłam się nogami gotowa na gwałtowne i mocne szarpnięcie, a tu nic, smycz nie wytrzymała! Ja stałam jak wryta, a on pędził za kotem na nic nie zważając. Kot na szczęście przebiegł przez ogrodzenie sąsiad dzięki czemu, Kajtek nie mógł go dalej gonić. Leczy był inny problem, co zrobić aby go złapać? Rudy gdy tylko poczuje wolność zawsze biegnie byle dalej ode mnie bo wie, że ja go znowu zapnę na smycz. Co gorsza wujek był na polu, a Kajtuś lubi tam biegać do ich suczki. Patrzyłam na niego przerażona, wołając go i próbując zachęcić go do powrotu do mnie. Stał jak w ryty, patrzył na mnie jakby myślał: ,,o nie do Ciebie to ja nie pójdę, tylko jak tu uciec?" Naglę zaczął  biec, niestety ie do mnie! Rozpędziłam się jak tylko mogłam. Niestety przeciwnością była paskudna droga. Błoto, woda i moje buty - buty na koturniu. Biegnąc wołałam go. Pies mnie minął, ale na szczęście stanął i popatrzył na mnie. Zawołałam jeszcze raz i poszłam go zapiąć. Matko nawet nie wiecie jaką poczułam ulgę kiedy znów miałam go pod kontrolą. A oto co zostało mu przy szelkach po smyczy:



Po tym wszystkim Kajtuś dostał jedzonko - co nieco z wczorajszego obiadu, mamie nie wyszedł eksperyment - i wielce szczęśliwy zajadał:)




Koty nie mogły sobie tego oczywiście odpuścić i obserwowały Rudego czekając czy nic im się nie lapnie.:

Misza i Wypłosz

Dzikus, Misza i Wypłosz

Misza, Wypłosz, Dzikus, Douga

Douga

Wypłosz i Perełka

Wypłosz i Perełka

Wypłosz

Wypłosz

Tajfun
Douga



Sama też postanowiłam zrobić sobie coś dobrego, a więc ugotowałam sobie jajka i zrobiłam z chrzanem, musztardą, pieprzem i czymś zielonym 


Jajeczka :p
Pozdrawiam:D


wtorek, 26 lutego 2013

Koniec ferii

Koniec ferii to jakaś masakra! Ledwo człowiek wraca do szkoły, a tu już trzeba się w bić w ten chory system. Nie mogli by trochę wyluzować? Taki odpoczynek po odpoczynku :) Niestety w naszej szkole to nie wypali. Już w pierwszym tygodniu mamy przewalone. Dzisiaj (wtorek) sprawdzian z matmy do tego miała być geog (ale pan się dał przekonać, żeby nie pisać, w sumie siłą, bo miała to być kartkówka, a z kartkówek można brać np. więc cała klasa wzięła :p), jutro sprawdzian z matmy. Nie nie pomyliłam się, po prostu pani podzieliła materiał na dwa sprawdziany i mamy jeden po drugim. Czwartek sprawdzian z wosu i na dodatek ja mam ang.
Co więcej ludzie mimo tego wszystkiego co chwilę zadają coś do domu i na dodatek codziennie kartkówki z ang. Normalnie nie było by z tego takiego wielkiego halo, ale ludzie jest po feriach, trzeba czasu, żeby wrócić do tego utartego schematu, nauka, nauka, nauka.

Pozdrawiam, ucząca się matmy ja :D

sobota, 23 lutego 2013

Moje kociaki


Dzisiaj pragnę wam przybliżyć trochę wszystkie moje obecne kotki. Jest ich trochę, ale każdy jest inny, a więc każdego opiszę osobno.

Perełka
Perełka

Perełka i Wypłosz

Shakti
Siostra Axela. Jest to liderka grupy wraz ze swoim bratem. Jest to kotka, która najczęściej przebywa w domu. Moja babcia ją bardzo lubi, bo nigdy nie sika w domu, a raczej nie sikała od zdarzenia jaki opisałam jakiś czas temu, kotka boi się spędzać dużo czasu na polu tak więc załatwia się w domu byle by nie musieć wychodzić. Całymi dniami przesypia w kuchni na krzesłach. Jak większość kotów przebywających często w domu reaguje na otwieranie lodówki, kojarząc to z czymś dobrym. Reaguje dobrze na swoje imię, to znaczy, że jest jak pies, nie wołasz jej kici kici, tylko Perełka. Jako łowca jest średnia, bo przesiadując w domu nie widzi potrzeby polować, mimo to gdy chce to potrafi. Skąd tak wyjątkowe imię. Otóż kotka ma krzywe dwie przednie łapki (od urodzenia) i moja mama stwierdziła, że skoro natura jej nie obdarzyła najlepszym to dostanie wyjątkowe imię. Jako matka jest wspaniała. Troszczy się swoje potomstwo lepiej niż nie jeden człowiek. Gdy tylko dostanie coś w domu czy u sąsiada do zjedzenia, nie je tylko idzie do młodego. Jej pierwszy kotek (Shakti) został oddany, bardzo to biedaczka przeżyła. Ale dała radę. Drugi kociak to Tofik wciąż jest z nami. Teraz jednak Perełka jest wysterylizowana i na potomstwo nie ma co liczyć.




Axel ( Sylwester) 
Jest to brat Perełki. Lider na podwórku. Chociaż zaczyna chyba wyczuwać zagrożenie od młodego Tofika, nadal się trzyma na swojej pozycji. Powiem jednak szczerze, że jest to zwykły kanapowiec - niedojda. Potrafi przeganiać tylko swoje koty, obcych się boi, nigdy nie widziałam by coś upolował, mam wrażenie, że tylko by spał. Choć i tu zagraża mu Tofik, bo oba śpią u mojej cioci, (która mieszka w naszym domu, taki domek dwurodzinny). Czemu Axel/Sylwester? A no bo ja nazwałam go Axel, a ciocia przechrzciła na Sylwestra. Kot nie reaguje na żadne z imion. I osobiści za nim nie przepadam. Nie podoba mi się to jak traktuje Szołpa i to że bawiąc się zawsze piekielnie drapie i gryzie, jest po prostu nie obliczalny.




Szołp
Szołp i Dzikus
Jest to kocur, który niestety wszystkiego się boi, a najbardziej Axela. Biedak gdy go widzi ucieka gdzie się da. Przez to czasem chodzi głodny. Bo gdy nie mam mnie w domu i babcia daje im jeść, nie jest w stanie odpędzić Sylwestra tak by Szołp spokojnie jadł. Kocurek jest bardzo spokojnym kotem, bardzo łasym na pieszczoty. Kiedyś wszedł sam do domu (normalnie sama przyzwyczajam do niego koty) i chyba mu nawet spasowało, chociaż trochę boi się tego miejsca. Musiałabym nad nim popracować, ale robiąc to musiałbym pozwolić wchodzić reszcie a to spowodowało by masę kotów w domu, czego nie chcę. Na polu przecież i tak ma dobrze. W ziemi śpi przeważnie na rurach od pieca, więc jest mu ciepło.



Wypłosz
Wypłosz i Perełka
W brew pozorom nie jest to kocur, a kotka. I to bardzo kochana chociaż chwilami tak upierdliwa, że nie do wytrzymania. Jest ona w przeciwieństwie do innych kotów nie szarawa, a rudawa. Jakiś czas temu coś się jej stało w łapkę i teraz ma takiego jednego wystającego paznokcia, ale radzi sobie znakomicie. Przechodząc koło niej i patrząc w jej oczy czujesz, że musisz się nad nią schylić i pogłaskać, a wówczas już po tobie. Kotka jest tak sprytna, że tylko czeka na taki moment, aby zacząć się po tobie wspinać. Z zważa na to czy masz jeansy, czy dresy, wejdzie i będzie wchodzić coraz wyżej i wyżej. Lubi siedzieć na karku i obserwować świat. Ona tak jak Perełka jest po sterylizacji.



Tajfun
Kolejna kotka. Jest to jedyny czarny kot w domu. Jak była malutka, było ryzyko, że nie przeżyje swojej pierwszej zimy (jak większość moich czarnych kotów, nie wiem czemu tylko koty o tym umaszczeniu sobie nie radzą), a więc mimo iż się bała została zmuszona do siedzenia w domu. Położona na fotelu, siedział, nie chciała jeść, ale w końcu się przyzwyczaiła. To był mu pierwszy tak drastyczny sposób oswajania kota z domem ale niestety nie było wyjścia. Teraz gdy wchodzi do domu, to przeważnie śpi właśnie na tym fotelu i nie dlatego, że się boi po prostu go lubi. I tak kotka również jest wysterylizowana.



Dzikus
Dzikus
Dzikus
Jest to kocur i jak sama nazwa mówi, jest dziki. Nie że się przybłąkał, po prostu urodził się w  miocie który składał się z pięciu kotów, a jego nie udało mi się oswoić (moje kotki rodzą na polu, w szopach, stodołach, ciężko potem oswoić takiego kota). Jest to kot który najbardziej przypomina swoją matkę, a moją ukochaną Tigę, której nie ma z nami. Staram się jakoś do niego zbliżyć i nie powiem że idzie dobrze, ale są jakieś postępy. Jest świetnym łowcom, chyba najlepszym na podwórku




 


Misza
Misza
Tajfun i Misza
To także kocur. Jakby ktoś się chciał czepiać, że to damskie imię to Misza po polsku to Michał więc, wara od imienia :) Najzabawniejsze jest w tym to, że Misza bardzo lubi przebywać w pokoju mojego kuzyna, a wiecie jak kuzyn się nazywa? Tak, Michał. Kocurek był na początku dość dziki, i jest to drugi przykład brutalnego oswojenia. Powodem także było zagrożenie życia, ale tutaj w innych okolicznościach. Jeżeli chcecie się zagłębić w temacie zapraszam tutaj: http://klub.pies.pl/blogs/entry/Kocia-solidarno-czy-tylko-w-chorobie-
Teraz na szczęście jest wszystko w porządku, ale kot niestety nie powrócił jeszcze do odpowiedniej wagi.
Przebywają w domu w miarę reaguje na imię, ale zaczął się go uczyć dopiero po ,,wypadku", a więc jest usprawiedliwiony. 



Douga
Douga
Jest to także kocur. Nie jest do końca oswojony, i ugina się pod dotykiem ręki, ale przy dłuższym pobycie z człowiekiem zaczyna mruczeć. wczoraj zaczęłam z nim prowadzić akcje: ,,oswoić dom". Powiem, że szło mu bardzo dobrze i myślę, że praca szybko przyniesie rezultaty. Co więcej mogę o nim powiedzieć. Jest urokliwym kotem. Nie sprawia problemów. Pdpd umie dobrze polować, ale nie wiem na pewno bo nie widziałam, żeby to robił.




  

Kłera
Dzikus i Kłera
To kocur którego niestety nie znam dobrze, mieszkał u mojej cioci, od jakiegoś czasu go nie było, a teraz się pojawia i znika. Chyba przychodzi gdy jest głodny, ale najwidoczniej jakieś moje koty go przeganiają












Tofik 

Tofik
Malutki Tofik
Najmłodszy w rodzinie. ,,Mały" wariat. Na święta udało mu się nawet wywrócić naszą choinkę. Jest uroczy, chociaż chyba już największy ze wszystkich kotów.  Mieszka tak jak Axel u mojej cioci więc przypuszczam, że jeżeli jeszcze go nie przechrzcili to wkrótce to zrobią. Po urodzinach Perełka przyniosła go do domu i tak jakoś się przyzwyczaił do ludzi, że bez najmniejszego problemu się z nimi kontaktuje. Ciesze się, że go nie oddaliśmy dzięki temu, mamy z nim niezłą rozrywkę bo wszędzie go pełno. Idziesz drogą a tu albo wyskoczy zza krzaka, albo zbiegnie przed tobą z drzewa, po prostu młody wariat.
Niestety nie mam aktualnych jego zdjęć, ale kiedyś postaram się dodać.