środa, 20 lutego 2013

Metoda na zły dzień





Dzisiaj przeniesiemy się w świat tak magiczny i wyjątkowy jak tylko możecie sobie wyobrazić. Dla każdego będzie to co innego, coś wspaniałego o czym marzy śni w najbardziej skrywanych pragnieniach. Jedni będą leżeć na łąkach, inni trwać przy boku ukochanego, jeszcze inni zaś będą siedzieć zamknięci w swoich czterech ścianach, degustując spokój jaki ich otacza...
Zamknijcie oczy i pomyślcie co tak naprawdę pragnęlibyście teraz czynić, z kim być. Niech myśl ta was wypełni, popłynie waszym układem krwionośnym, dostając się do każdego, nawet najmniejszego zakamarka. Oczy niech zaleją się widokiem cudów jakie płyną po głowie. Zróbcie to, już………………………………......................………..........nie oszukiwać!.............................................................................i jak, czujecie to? Ja bardzo, bardzo mocno, i wiem, że gdyby ktoś teraz na mnie spojrzał, stwierdziłby, że mój dzień był dzisiaj niezwykły bo z ust nie schodzi mi błogi uśmiech. Niestety ten dzień i noc nie miały niż w związku ze szczęśliwością. Wszystko zaczęło się wczoraj wieczorem, około godziny 22:00 moja babcia poprosiła mnie o termometr. Źle się czuła. Na termometrze wyskoczyło 38,7. Dla mnie i dla was pewnie nie było by to nic piekielnego lecz dla 79 letniej starszej pani niestety tak. Jakoś tak co godzinę do niej chodziłam. Dawałam ciepłą wodę do picia, mierzyłam gorączkę. Na szczęście zaczęła pomału spadać. Około pierwszej w nocy było już ,,tylko” 38. Sama poszłam spać mniej więcej o drugiej. Rano zaś wiedziałam, że muszę wcześnie wstać. Zobaczyć co z babcią i w razie czego zarejestrować czy też zawieźć ją do szpitala. O szóstej rano, moje oczy jakby nigdy nic same się otworzyły. Rzadkiego budzika, wołania, nic. Usłyszała, że babcia już nie śpi, poszłam więc do niej. Strzepałam termometr i czekamy. Rtęć leci i leci, stanęła. Jest 37,3. Całe szczęście, że nie większa. Niestety to było rano, a przecież zawsze tak jest rano gorączka mniejsza, na wieczór znów rośnie. Postanowione babcia musi skonsultować to z lekarzem. Załatwiłyśmy przez ciocię wizytę u lekarza. Po pewnym czasie lekarz nie oglądając nawet babci powiedział, że mamy wolne piękne łóżko, na wszelki wypadek panią przyjmiemy, a i tak pod kroplówką na pewno szybciej pani do siebie dojdzie. Zanim jednak zawiozłam babcie do szpitala, udałam się sama do przychodni. Niestety czekał mnie zastrzyk, a dokładniej szczepionka. Każdy niestety musi ją mieć w wieku 18/19 lat. Nienawidzę igieł, koszmar. W przychodni był remont. Pogawędziłam sobie miło z robotnikami, po czym zostałam przebadana (kontrolnie) i na kłucie. Na wejściu poinformowałam miłą panią, że źle reaguję na widok igły. Zaczęłyśmy rozmowę i wszystko to na szczęście bardzo szybko minęło. Potem zawiozłam babcię do lekarza. Pomińmy szczegóły tego wszystkiego. W każdym razie babcia jak na razie czuje się lepiej. Mam nadzieję, że bardzo szybko wróci w pełni zdrowa do domu.
Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. Początek notki rewelacyjny :) Świetnie wyobrazić sobie to, co chciało by się tej chwili robić.. Znalazłam się na leżaku w jakimś ciepłym kraju, pod palmą, niedaleko morza czy oceanu, z moim Ukochanym :D W świetle Księżyca oczywiście :P Romantyczna ze mnie dusza? :D
    Ten dzień musiał być dla Ciebie okropny, skoro Twoja babcia była chora, a Ty musiałaś mieć szczepienie.. Ale dużo czasu minęło, więc pewnie Twoja babcia już jest zdrowa, a Ty zapomniałaś o tej strzykawce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak romantyczna, ale Ci się nie dziwię :)
      Niestety babcia nadal jest w szpitalu i do niedzieli raczej nie wyjdzie, mam jednak nadzieję, że w niedzielę to już na pewno

      Usuń
  2. Świetny początek. Wyobraziłam to sobie jak idę po łąkach z moimi najlepszymi przyjaciółmi(których nie mam) a nasze psy bawią się.Potem oglądamy zachód słońca aż w końcu wracamy do domu...Chciałabym taką chwile przeżyć naprawdę

    OdpowiedzUsuń