piątek, 8 lutego 2013

Mój kochany Kajtuś

Dzisiaj postanowiłam wam przedstawić mojego wariata.
Kajtuś urodził się 06.01.2007roku. A więc ma teraz około 6 lat. Jest on rudo-białym mieszańcem. Mieszańcem jamnika. Po mamie (jamniczce) ma klapnięte uszka, długi tułów, krótką sierść i cudną mordkę, reszta po tatusiu. Po rodzicach ma także ,,ostry" charakter. I zważywszy na to, że jest to mój pierwszy piesek ciężko mi nad nim czasem zapanować, ale uczymy się, uczymy współpracy i rozumienia siebie na wzajem.


Kajtka mam od sąsiadki. Właściwie wzięłam go do domu po nie całkowitej aprobacie rodziny. Ale obiecali mi psa, po sprzedaniu jednego ze zwierząt gospodarskich po którym przepłakałam wiele godzin, nadal gdy o niej myślę to mam łzy w oczach. Jako maluch podbił serca każdego. Nie tylko ludzi. Miał on również wielu psich przyjaciół, niestety teraz psiaki się nie pojawiają.
Na tym zdjęciu: Kajtuś (ten mały rudy), Kola (ten kolorowy), Chaps (z zieloną obrożą) 
Atos (ucięło go niestety


Kajtuś i Chaps
Kajtuś, Kola i Atos




Rudy mieszka na polu w budzie, ale w zimie śpi w domu. Przyznam, że straszny z niego pieszczoch. Potrafi się wszędzie rozłożyć, czy to na fotelu, na krześle, u mnie na kolanach, na moim łóżku, czy gdziekolwiek jest odrobinę miejsca.


Mimo to nie ma człowiek serca wyrzucić, przecież to takie słodkie kiedy śpi, takie uroczę. A tak cudnego stworzenia budzić nie wolna, zwłaszcza, że gdy wstanie to potrafi być jeszcze bardziej upierdliwy niż jak rozwali ci się na całym wyrku, a ty nie masz gdzie spać.
Kiedy Kajtuś był mały zjadał wszystko, czy to moje kapcie, czy mamy, a nawet wujka, potrafił coś zabrać i tak schować, że nikt nie znalazł. I choć strasznie nas to wtedy denerwowało nikt mu teraz nie żywi urazy, a raczej wspomina ze śmiechem.

Jako pies obronny jest wręcz idealny. W moim towarzystwie zmienia się w prawdziwą bestię kiedy czuje, że coś mi zagraża, natomiast będą puszczonym (właściwie kiedy się urwie), nie wpuści nikogo na podwórku, ale i nie żuci się na nikogo bez powodu. Po prostu szczeka odstraszając ,,intruza". I to bardzo skutecznie, co oznajmiła mi sąsiadka, której nie udało się wejść na podwórko, ale która była pełna podziwu tego iż pies mimo otwartej bramki nie atakuje, a tylko pilnuje posesji.

Rudy uwielbia spacery, po prostu kocha wolność. Zawsze bardzo wyraźnie widać to w jego oczach i radości na pysku kiedy spuszczam go ze smyczy w polach. W miejscach w których może się porządnie wybiegać, a nawet pogonić za zwierzyną czyli sarnami.
Niestety Kajtuś ma jedną wadę, wadę zdrowotną. Spadają mu obie rzepki z tylnych łapek. Dobrze sobie z tym radzi, nie piszczy i wygląda jakby mu to prawie w cale nie przeszkadzało, przez co wet zdecydował, że operacja nie jest konieczna. Kajtuś jest dobrze umięśniony co jedynie poprawia jego kondycję i sprawia, że choroba mu nie przeszkadza i w każdej chwili jest pełny życia.

1 komentarz:

  1. Świetny ten Twój Kajtuś :) Fajnie, że go opisałaś :)
    Cieszę się, że rodzice pozwolili Ci na psa! :D Mnie też było ciężko przekonać moich do tego, by zamieszkał z nami jakiś czworonóg.. Ale udało się:)
    Kajtek to ładny psiak. Nie wiedziałam o jego dolegliwości.. Dobrze, ze sobie z nią radzi :)
    PS. Opisz kiedyś Twoją krówkę też :)

    OdpowiedzUsuń