Z łapką Perełki już prawie całkiem ok. Staje na niej i tylko czasem widać, że utyka. Nie musiałam nawet jechać do weta, wystarczyło trochę czasu, długi sen i kotka jest już w porównaniu z tamtym w rewelacyjnym stanie :) Najwidoczniej było to tylko mocne stłuczenie.
Mimo wszystko boję się, boję się, że kiedyś nie będą to pazury czy problemy z chodzeniem, ale, że po prostu kiedyś nie wróci...
Bardzo się z tego cieszę! :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nawet w dzisiejszym, wydawałoby się cywilizowanym, świecie, na koty czyha wiele zagrożeń ze strony człowieka... Miejmy jednak nadzieję, że więcej się to nie powtórzy!
Cieszę się z dobrych wiadomości :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Perełce dużo zdrowia i szczęścia :)
Nie martw się niczym na zapas, ja też mam taką tendencję, ale trzeba być dobrej myśli i cieszyć się tym, póki mamy zwierzaki obok, na smutek kiedyś przyjedzie czas, wiec po co martwić się teraz i potem..