Wieczór jak to wieczór, ja nad książkami, mama przed telewizorem, a pies na kanpie. Jednak tym razem w tej harmonii było coś innego, a wina leżała po stronie psa! Otóż owa ,,paskuda" zaczęła się strasznie drapać po uszach. Może by mi to tak nie przeszkadzało gdyby nie fakt iż drapiąc się piszczał! Podeszłam więc do niego zaleciłam by się nie ruszał (czego jakimś cudem wysłuchał:)) i zaczęłam oglądać uszy. Jedno było bardzo czerwone i delikatne drapanie przeze mnie sprawiało psu przyjemność. nie wiedziałam jednak dlaczego. Owa sytuacja się powtórzyła i postanowiłam pójść z tym do weta. Miałam pojechać z psem po południu około 16:00 - 17:00. Kiedy byłam gotowa i miałam iść po psa ujrzałam iż Perełka (moja kotka) również drapie się po uszach. Zajrzałam więc i do jej ucha. Tutaj niestety było tak paskudnie. nie tyle widać było różne plamy, ale i krew - która pdpd powstała od częstego drapania się kota.
![]() |
Jest to fotka z neta, nie robiłam Perełce takich fotek |
Mój osąd padł na świerzb i jasne już było, że nie psa, a kota zabieram do weta. zadzwoniłam po kuzynkę, aby mi pomogła (nie mam transportera, a więc musiałam ją wziąć na rękach) i trzymała ją w samochodzie. Dojechałyśmy, weszłam do gabinetu od razu, bo nikogo nie było w poczekalni, a drzwi były otwarte. Przywitała mnie osoba, która przy ostatniej mojej wizycie, grała rolę praktykanta. Wyglądało na to, że teraz jest tutaj sama, po chwili jednak spostrzegłam, że coś dzieje się za kurtyną. Pani doktor prowadziła jakiś zabieg. Powiedziałam (nazwijmy ją praktykantką), że mój kot się strasznie drapie i niczego nie podpowiadając czekałam na werdykt. Kobieta zajrzała do ucha, pobrała wymaz i wzięła pod mikroskop. Po chwili odwróciła się do mnie mówiąc: ,,świerzb".
Krótkie wyjąśnienie tego hasła z neta:
Notoedres cati -świerzbowiec koci - najczęściej atakuje zewnętrzną powierzchnię małżowiny usznej, odstawę ucha, kark, szyję, pyszczek oraz kończyny zwierzęcia. Ten pasożytniczy pajęczak żeruje na skórze kota. Podstawowe objawy chorobowe są związane z rakcją naskórka na penetrację.
Choroba częściej dotyczy kotów żyjących na wolności oraz osobników wykazujących obniżoną odporność.
Do najczęstszych objawów zaliczyć możemy świąd i miejscowe wyłysienia wspomnianych obszarów. Zwierzę intensywnie drapie miejsca inwazji. Pojawia się rumień a skóra zaczyna się łuszczyć. Z czasem w powstają na skórze zwierzęcia grube strupy.
Świerzbowiec drąży w naskórku strupy, stąd jego uporczywe swędzenie i stany zapalne. Drapanie sprzyja przenoszeniu pasożyta na inne obszary ciała. Taka ekspansja na ogół wydarza się bardzo szybko, po części twarzowej obejmując brzuch i okolice odbytu.
Wówczas już nie kryłam, że liczyłam się z taką odpowiedzią. W tej to chili wszedł jakiś mężczyzna. Przywitała się i powiedział do mnie, że ma taką samą kotkę. Następnie zwrócił się do praktykantki iż nie będzie mógł przyjechać z kotem na kastrację ponieważ kotek został wystraszony przez psa i schował się wysoko na drzewie. Od pół godziny nie może go zdjąć i szybko to chyba nie nastąpi, a więc pragnie umówić się na inny termin. Dla mnie jednak było pewne kocur wyczuł pismo nosem i nie chce w młodym wieku być wykastrowanym :p Gdy się umówili, kobieta wróciła do mnie i podała kotce krople na kark (koszt 20 zł), potem dodała, że dawkę trzeba powtórzyć za 3 tyg. bo inaczej to nic nie da. A jeżeli i 2 dawka nie pomoże to i trzeba będzie przyjąć trzecią. Gdy skończyła mówić zapytała czy mam więcej kotów, ja na to, że tak, że mam 9 kotów. Zatkało ją, zawsze wszystkich zatyka i tak rozpoczyna się rozmowa. ,,Wie pani mieszkam na wsi...." Niestety lekarka stwierdziła, że najprawdopodobniej mają to wszystkie koty! Powiedziałam jej jednak, że u żadnego nie zauważyłam jakiej zmiany, co niestety nie oznacza, że nie mają. Nie brałam jednak dla nich jeszcze kropli, w duchu liczę, że może je to nie dosięgnie. Zapytałam więc czy pies też może to mieć. Ona, że jeżeli miał kontakt z kotem, to tak. No i kurka niestety miał, jak nazłość ostatnio zaczął się przywalać do Perełki. Dostałam więc i krople dla psa (30 złoty). Kotka jednak strasznie się drapie dlatego też dostałam krople do uszu na swędzenie (15 złoty). I tak wszyłam z gabinet z portfelem o 65 złoty lżejszym i okropną świadomością, że wszystkie zwierzaki mogą to mieć co będzie łącznie wszystkim kosztów oznaczać 435 złoty!, a u nas z kasą krucho, no nic mam jeszcze coś oszczędności jakoś wybulimy tą kasą razem z mamą.
i zostawiłam na polu. Niestety pies nie był zadowolony i prawie całą noc piszczał. Wiecie zwykle to on decyduje kiedy następuje koniec spania w domu i chce spać na palu aby mieć baczenie na podwórko, a tego roku zrobiłam to tak paskudnie, no ale cóż mogłam zrobić. Mam tylko kuchnię, gdzie śpi babcia a z nią spać nie będzie, pokój gdzie śpi mama z nią tez spać nie będzie i pokój w którym ja śpię no i ze mną też spać nie może, a jest nauczony, że na się pcha pod kołdrę. Tak więc spał na polu, ku mojemu zdziwieniu rano, jak na złość w nocy spadł śnieg! I druga noc nie chciałam go już zostawiać na polu. W padła więc na pomysł, by przywiązać go do stołu.
Oczywiście Kajtuś nie jest teraz na polu. Śpi koło mnie, jednym okiem obserwując kota (Tajfuna), którego musiałam uratować przed zaspami biedaczka nie widziała jeszcze takiej zimy, i nie wiedziała co zrobić jak owiało ją z każdej strony, nie miała jak się przedostać, bo w śniegu by się zatopiła, zaspy są 10 razy większe od niej, nie miała by większych szans, na wydostanie się. Poszłam po nią i teraz siedzi kochana w domu, nawet jakoś się przyzwyczaiła do obecności psa. Mam dla was jeszcze kilka zdjęć, bo przed chwilą Kajtek wydarł mnie na pole ( musiał kupkę ;p ):
Tutaj widać jak śnieg sięga mi do kolana, a nawet jeszcze nie stanęłam dokładnie nogą |
Mimo wszystko mój kuzyn postanowił spróbować ruszyć samochodem ponieważ do pracy ma bardzo daleko, i nie miał za bardzo innego wyjścia. Pomagał mu przy tym jego brat i tata, a oto ich zmagania. Zdjęcia robione z ukrycia zza okna, a więc nie są genialne, ale oto one:
Post jest długi i możliwe, że wyszedł nudny, a więc coś na rozweselenie :D
Pozdrawiam:)
Szkoda zwierzaków.
OdpowiedzUsuńCiekawe zdjęcia ;D
Biedne zwierzaki ;/ dl u mnie nie ma tyle śniegu?! nie poszłabym do szkoły...Tak jak chciałaś zrobię Ci ocenę bloga, dziś powinna być ;)
OdpowiedzUsuńU nas są resztki śniegu, dużo słońca-zupełne przeciwieństwo Waszej pogody. Zdjęcia nieco przygaszone,ale to pewnie przez brak światła- słońca ;) Post wcale niekrótki, wręcz na odwrót :)
OdpowiedzUsuńNo taka zima to jest coś...Kajtek jak zasuwa po tych zaspach, fajne zdjęcia i w ogóle ładny pies, a ten śmieszny
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Na świerzb dla ludzi bardzo pomocna jest odzież lecznicza z firmy http://www.dermasilk.pl
OdpowiedzUsuń